Archiwum sierpień 2002, strona 2


sie 11 2002 Bez tytułu
Komentarze: 2

Czasami są takie sytuacje, że czlowiek zaczyna zastanawiać się nad sensem wlasnych czynów.

Ja mam coś takiego dzisiaj. Wczoraj prosto z pracy poszedlem do knajpki, myślalem, że napije się w spokoju zimnego piwka i pójdę do domu. Niestety. Spotkalem kolegę, a potem napatoczyly się jakies dwie dziewczyny...                 Skończylo się to tak, że spać poszedlem okolo 6.00 nad ranem a po przebudzeniu nie czulem się najlepiej.       Najwyższy chyba czas dać sobie spokój z ciąglym imprezowaniem. Od trzech miesięcy albo jestem w pracy, albo w knajpie, na szczęście (a może nie...) więcej czasu spędzam w tym pierwszym miejscu. Odejście mojej bylej kobiety wywrócilo mój świat do góry nogami ale... w inny niż możnaby się spodziewać sposób. Tym razem nie bylo nie bylo chęci uszkodzenia wszystkiego dookola, wyladowania się na kimkolwiek. Podzialalo to na mnie bardzo mobilizująco.

No i na wlasne życzenie będę mial przechlapany wrzesień. Nie dość, że trzeba pozdawać egzaminy, to jeszcze trzeba to zrobić na tyle dobrze, żeby dziekan zgodzil sie na to, żebym robil dwa lata w rok. Poza tym zdecydowalem powtórnie spróbować szczęścia na egzaminie na trzeci certyfikat z angielskiego, rok temu na bardzo postawilem na moje szczęście...

Dzieki temu, z drugiej strony, niewiele będę mial czasu, żeby wyczyniać jakieś glupoty.

Chociaż wolalbym być znów w ogólniaku. Piwo bylo lepsze, więcej uchodzilo na sucho, kobiety byly piękniejsze, a ja jeszcze nie mialem oporów przed umawianiem się z poznanymi w autobusie czy knajpie dziewczynami.

Żartuję, nie zamienilbym dziś na wczoraj. To nigdy nie jest dobrym pomyslem. Zacisnę zęby, będę twardy,, będę nosil przy sobie karteczkę z imieniem i nazwiskiem na wypadek, gdybym z zabiegania zapomnial...

Szybko skończę te pieprzone studia, a potem gdzieś wyjadę. Za granicę, na pól roku, może rok. Gdzieś gdzie jest pięknie, gdzieś gzdie nabędę wspomnienia, które pozostaną ze mną do końca życia. Mój nauczyciel polskiego i wychowawca jednocześnie (z ogólniaka) po skończeniu studiów zaciągnąl się na statek i... niewiele jest miejsc, których nie odwiedzil. Ja też tak chcę.

Ale pofrunąlem. Od alkoholu, po marzenia...cudnie. Kocham życie.

onair : :
sie 11 2002 To samo od nowa.
Komentarze: 0

Wczoraj przysięgalem, że prosto z pracy pójdę do domu, niestety stalo się inaczej. Imprezę zakończylem o godzinie 6.00 nad ranem, mialem wstać o 9.00. Nie wstalem, zawalilem kilka spraw, ale co mi tam...

onair : :
sie 10 2002 Znowu sam...
Komentarze: 1

Znowu sam w radiu.Jest cudownie, za oknami ciemno, tylko ja i muzyka... To jest to co kocham najbardziej, powód dla którego warto żyć, po każdej audycji czekać z niecierpliwością na następną, a potem na następną i następną... Mam czas na pisanie, bo "Shine on you crazy diamond trwa 17 i pół minuty. Piękny utwór, a jeszcze piękniejszy był gdy słyszałem go na żywo w Warszawie, na koncercie Rogera Watersa na początku czerwca. Były to wspaniałe trzy godziny pieknej muzyki, w czasie których przeżywałem katharsis. Zobaczyć, usłyszeć Mistrza na żywo... to było warte każdych pieniędzy.

Właściwie to mógłbym teraz być w innym miejscu. W Warszawie właśnie koncertuje Patti Smith. Niestety zabrakło pieniędzy, co za prozaiczny powód, aż wstyd go podawać. Może następnym razem, o ile takowy oczywiscie będzie.

Chętnie przyniósłbym sobie świeczki i kadzidełka, wtedy nastrój byłby idealny. Niestety, już raz kolega tak zrobił i włączyła się instalacja przeciwpożarowa ;-) musiałbym w jakiś sprytny sposób oszukać czujniki...

Wracam do reżyserki, do muzyki... jeszcze coś napiszę, mam kilka utworów trwających po parę minut.

onair : :
sie 10 2002 Książki.
Komentarze: 2

Mam ochotę pisać. Na coś innego zawsze znajdzie się czas. Czytalem ostatnio dwie bardzo ciekawe książki Tony'ego Parsons'a: "Mężczyzna i chlopiec", oraz "Za moje dziecko". Są niesamowite nawet pomimo delikatnego zboczenia autora. Otóż autor tych książek jest feministą, przynajmniej takie odnioslem wrażenie po pierwszym przeczytaniu. To moralilety dla facetów, opowieści o mężczyznach, którzy coś spieprzyli w swoim życiu, a potem pieprzą dalej, sypiają z kobietami, do których nic nie czują, podczas gdy prawdziwa milość jest tuż obok nich... itd, itp, ale na końcu nawracają się i oczywiście jest happy end.

Mimo tendencyjności, książki są świetne- genialnie napisane, przystępnym językiem, obfitują w humor wyższych lotów... Polecam je serdecznie, choć z autopsji wiem, że u facetów po rozstaniu z kobietą mogą wywolać chęć zmiany stylu życia o 180 stopni, ustatkowania się, zalożenia rodziny, itp. Na szczęście daje się to zwalczyć ;-)

Teraz już na prawdę nie wiem co czytać. Mam zaczętą Agatę Christie, ale jakoś nie ciągnie mnie do lektury...

Mam dziką ochotę na przeczytanie "Ruchomego święta" E. Hemingway'a, bo to świetna książka i zawsze dobrze na mnie dzialala. Jest tylko jeden problem. Podarowalem ją mojej bylej (i tak jej nie przeczytala, chyba) a nowej niestety nie mogę kupić, po prostu nie ma w księgarniach...  Ludzie ! Nie dawajcie swoim kobietom swoich rzeczy !!! Nigdy nie wiadomo kiedy mogą być potrzebne... ( te rzeczy, a nie kobiety, oczywiście ;-) )

Z tej calej goryczy próbowalem zostac Męską Szowinistyczną Świnią, ale nie udalo się, nie potrafię nie szanować kobiet, nie umiem wykorzystywać ich i zostawiać zaplakanych ( no, umiem, ale nie na taką skalę jak inni ), więc albo będę nadal kopany w tylek, albo spotkam kobietę, która będzie chodzącym idealem i zakocham się w niej. Tylko że takich kobiet powinienem szukać raczej w bibliotece, niż na imprezach. Niestety rzadko bywam w bibliotekach...

16.04, no proszę jak ten czas leci...

onair : :
sie 10 2002 A jednak...
Komentarze: 0

W sumie pójdę na to ponowne otwarcie, czemu by nie, najwyżej jutrzejszy poranek bedzie podobnie do wyrzucenia jak dzisiejszy. Poza tym to miejsce jest calkiem przyjemne, zazwyczaj przychodzą fajni ludzie. Mankamentem jest muzyka, nie to żeby byla zla,. po prostu jest zawsze taka sama, nawet często w tej samej kolejności, co brzmi jakby DJ wlączyl skladankę i poszedl napić się piwka. Plusem dodatkowym tej knajpki, jest fakt, że nie jest tam trudno o poznanie nowych osób :-)

Na razie muszę doprowadzić się do porządku, Teraz mam wączony "tryb leniwca", nie chce mi się absolutnie nic, zamiast obiadu zamówiem sobie pizze (byla niezla, jak zawsze). Trzeba by się w końcu wpakować pod prysznic, umyć wosy ogolić się itp...

Tak, tak, trzeba szybko zacząć coś robić, wtedy czas uplynie szybciej, a chcę wlaśnie tego, nie mogę się już doczekać mojej audycji. 4 godziny sam przed mikrofonem, ciemno, dookola nikogo, kocham to. Jak znam życie i siebie pewnie kawaki będą dolujące,a ja sam zlapię taki nastrój, ale co mi tam. Do Beksińskiego i tak nigdy nie dorównam, nawet bym nie chcial, popelnic samobójstwo u szczytu popularności ???  Niemądre. Ale muzyki to On sluchal dobrej, w 1998 roku, w lutym, zrobil calą audycję z muzyką Led Zep. Cudownie się sluchalo mając świadomość że już za cztery dni będę na żywo, w Spodku sluchal Page'a i Planta...

Ale się roztkliwiem ;-)

Do przeczytania

onair : :