Komentarze: 2
Czasami są takie sytuacje, że czlowiek zaczyna zastanawiać się nad sensem wlasnych czynów.
Ja mam coś takiego dzisiaj. Wczoraj prosto z pracy poszedlem do knajpki, myślalem, że napije się w spokoju zimnego piwka i pójdę do domu. Niestety. Spotkalem kolegę, a potem napatoczyly się jakies dwie dziewczyny... Skończylo się to tak, że spać poszedlem okolo 6.00 nad ranem a po przebudzeniu nie czulem się najlepiej. Najwyższy chyba czas dać sobie spokój z ciąglym imprezowaniem. Od trzech miesięcy albo jestem w pracy, albo w knajpie, na szczęście (a może nie...) więcej czasu spędzam w tym pierwszym miejscu. Odejście mojej bylej kobiety wywrócilo mój świat do góry nogami ale... w inny niż możnaby się spodziewać sposób. Tym razem nie bylo nie bylo chęci uszkodzenia wszystkiego dookola, wyladowania się na kimkolwiek. Podzialalo to na mnie bardzo mobilizująco.
No i na wlasne życzenie będę mial przechlapany wrzesień. Nie dość, że trzeba pozdawać egzaminy, to jeszcze trzeba to zrobić na tyle dobrze, żeby dziekan zgodzil sie na to, żebym robil dwa lata w rok. Poza tym zdecydowalem powtórnie spróbować szczęścia na egzaminie na trzeci certyfikat z angielskiego, rok temu na bardzo postawilem na moje szczęście...
Dzieki temu, z drugiej strony, niewiele będę mial czasu, żeby wyczyniać jakieś glupoty.
Chociaż wolalbym być znów w ogólniaku. Piwo bylo lepsze, więcej uchodzilo na sucho, kobiety byly piękniejsze, a ja jeszcze nie mialem oporów przed umawianiem się z poznanymi w autobusie czy knajpie dziewczynami.
Żartuję, nie zamienilbym dziś na wczoraj. To nigdy nie jest dobrym pomyslem. Zacisnę zęby, będę twardy,, będę nosil przy sobie karteczkę z imieniem i nazwiskiem na wypadek, gdybym z zabiegania zapomnial...
Szybko skończę te pieprzone studia, a potem gdzieś wyjadę. Za granicę, na pól roku, może rok. Gdzieś gdzie jest pięknie, gdzieś gzdie nabędę wspomnienia, które pozostaną ze mną do końca życia. Mój nauczyciel polskiego i wychowawca jednocześnie (z ogólniaka) po skończeniu studiów zaciągnąl się na statek i... niewiele jest miejsc, których nie odwiedzil. Ja też tak chcę.
Ale pofrunąlem. Od alkoholu, po marzenia...cudnie. Kocham życie.