Archiwum sierpień 2002


sie 31 2002 It's been awhile...
Komentarze: 0

Dokladnie...minal juz jakis czas adkad ostatni raz cos tutaj pisalem. Ale teraz wracam do tego.Siedze sobie wlasnie w radiu i czekam cierpliwie na polnoc, kiedy to rozpoczne audycje. Jak zwykle smuty, lecz dzis mam wyrazny powod by bylo tak a nie inaczej.

Bylem sobie ze znajomymi w knajpce no i... niestety byla to knajpa, w ktorej poznalem kobiete w ktorej sie bez pamieci zakochalem.

Wspomnienia wrocily i uderzyly z niesamowita sila, tym bardziej, ze sluchalem kawalkow ktore jednoznacznie kojzrza sie z Nia.

Ale sa tez pozytywne rzeczy. Dostalem karteczke od kolezanki, z ktora nie korespondowalismy od prawie czterech lat. Za moja przyczyna, bo po prostu zgubilem jej adres, a ona na kolejnych swych listach go nie pisala. Nagle karteczka...i szczescie, bylem oszolomiony, natychmiast odpisalem, choc Ona informowala, ze wyjezdza na troche. Ale co tam... i tak to przeczyta. Niesamowita kobieta, poznalismy sie we Wloszech, na dyskotece, przegadalismy cala noc i dopiero nad ranem okazalo sie ze obydwoje jestesmy z Polski... co za pzrezycie...

Za kwadrans zaczynam. Pozdrawiam.

onair : :
sie 18 2002 Leniwa audycja.
Komentarze: 1

Zaledwie kilka godzin snu, wczorajszy wieczór- cały w radiu, wczorajsza noc- w większości w knajpie przy buteleczce złocistego napoju...

A teraz absolutnie nie chce mi się gadać, już dwie godziny audycji, a ja odezwałem się może z 6 razy... właśnie siódmy ;-) Jakoś jestem niewyspany i mam lekkiego kacyka... Wczorajszy dzień niestety mimo szczerych chęci nie zalicza się do udanych. Troszkę przejechałem się na ludziach, z którymi w moim mniemaniu coś mnie łączyło. Niestety, oni chyba wyznają zasadę "wszyscy za mnie, ja za nikogo..."   Smutne, ale prawdziwe, tacy już są ludzie.

onair : :
sie 14 2002 Ciężki wieczór.
Komentarze: 0

Gdy bylem w pracy dostalem sms-a od koleżanki. Po pracy spotkaliśmy się, pogadaliśmy i wyszlo na to, że oboje jesteśmy bardzo samotni. Poużalalismy się nad sobą, trochę się pośmialiśmy... Niestety po pracy bylem tak zmasakrowany, że po prostu nie mialem sily na nic, więc wrócilem do domu.

onair : :
sie 14 2002 Już nie paskudnie.
Komentarze: 0

Zdecydowanie nie. Do pracy mam dopiero na 14.00, więc stwierdzilem, że poczytam sobie książkę. Dokończylem (prawie) "Byl sobie chlopiec". Książka jest niesamowita, daje tyle optymizmu, pozytywnego podejścia do życia, po prostu dużo ciepla. Na dworze bez zmian, ale ja czuję się jużo wiele, wiele lepiej. Czytajac, zaczęla wracać mi wiara w milość. Może jednak życie nie polega na tym na tym, żeby pracować, chodzić do knajp, poznawać panienki, a następnego dnia nie chcieć ich znać ??? Na pewno tak, a nie tylko może. Caly problem polega na tym, że nie poznalem jeszcze takiej osoby, o której móglbym powiedzieć tak jak Marcus z książki o Ellie:

"Chcę więcej z nią być. Chyba chcialbym caly czas, a nie tylko jak wpadniemy na siebie. A, i jeszcze chcialbym pozbyć się Zoe. Zoe jest calkiem fajna, ale wolalbym mieć Ellie tylko dla siebie. Chcialbym też jej pierwszej mówić o wszystkim, a nie mamie. No i żeby nie miala innego chlopaka. Jakby bylo to wszystko, to chyba byloby mi obojętne, czy jej dotykam, czy nie."

Wiem, że do tej książki wróce jeszcze nie raz...

Pozdrawaim.

onair : :
sie 14 2002 Paskudnie.
Komentarze: 1

Nawet nie macie pojęcia, jak paskudnie jest dziś w Lublinie. Cale niebo zasnute sinymi chmurami, slońce zdaje się gdzieś umknęlo i świat pogrążyl się w dziwnym pseudo-dniu. Wygląda jakby w każdej chwili mial spaść deszcz, ale odkąd wstalem nie mogę się go doczekać. To nie jest lato. Tam, na górze, coś się komuś pomylilo i zamiast polowy sierpnia, mamy polowę października. Tylko patrzeć, a galęzie drzew opustoszeją z liści, które utworzą na ziemi pożólkly dywan.

W dzień taki jak dziś nie mam ochoty na nic. Zupelnie. Nawet nato, żeby pojść do pracy, niestety będę musial to zrobić, audycja sama się nie zagra. Może do 14.00 mi przejdzie ? Na pewno, dopadlo mnie po prostu "poranne zwątpienie w sens wszystkiego". Czasami tak się zdarza, że jestem w nastroju nieprzysiadalnym. Ale to przechodzi...

Dziś chyba będę mial ochotę na muzykę koncertową. Bardzo ją lubię i cenię za częstokroć odmienność od wersji studyjnych. Za najlepszych wykonawców uważam tych, którzy na koncertach potrafią swój stary utwór zagrać w zupelnie nowy sposób, vide Pearl Jam i tysiąc wersji "Black"... Poza tym za świetną plytę uważam "Woodstock '94", jeśli będziecie mieli okazję, przesluchajcie ją dokladnie.

P.S.

To na podstawie książki Hornbiego napisano scenariusz do filmu "Abut a boy"

Pozdrawiam...

onair : :