Komentarze: 1
Jem wlaśnie obiadek. Doszedlem do wniosku, że pierogi są jednak lepsze z wody niż z patelni.
Za chwilę idę do pracy na zebranie redakcji i cotygodniowa zjebkę ;-)
Potem godzina free i nareszcie mój program.
Pozdrawiam.
Jem wlaśnie obiadek. Doszedlem do wniosku, że pierogi są jednak lepsze z wody niż z patelni.
Za chwilę idę do pracy na zebranie redakcji i cotygodniowa zjebkę ;-)
Potem godzina free i nareszcie mój program.
Pozdrawiam.
Wstalem ponad pól godziny temu. Poranna herbata (kawy pić nie potrafię), zaraz potem zasiadlem przy komputerze. Troszkę, żeby coś napisać, troszkę, żeby wejść na stronę "Trójki". To prawdziwa kopalnia natchnienia jeśli chodzi o audycje muzyczne. Wszedlem, poczytalem i już wiem co będę gral wieczorem... jazz, muzykę spokojną, nastrojową, bo przecież nie mozna bez przerwy sluchać rocka, nawet jesli kocha się go tak jak ja.
Nawet najbardziej zakochani potrzebują czasem od siebie odpocząć, by po powrocie zakochać się na nowo...
Nie mogę doczekać sie wieczora, znowu będę tylko ja, mikrofon i muzyka.
Może się powtórzę, ale zycie jest piekne.
Czasami są takie sytuacje, że czlowiek zaczyna zastanawiać się nad sensem wlasnych czynów.
Ja mam coś takiego dzisiaj. Wczoraj prosto z pracy poszedlem do knajpki, myślalem, że napije się w spokoju zimnego piwka i pójdę do domu. Niestety. Spotkalem kolegę, a potem napatoczyly się jakies dwie dziewczyny... Skończylo się to tak, że spać poszedlem okolo 6.00 nad ranem a po przebudzeniu nie czulem się najlepiej. Najwyższy chyba czas dać sobie spokój z ciąglym imprezowaniem. Od trzech miesięcy albo jestem w pracy, albo w knajpie, na szczęście (a może nie...) więcej czasu spędzam w tym pierwszym miejscu. Odejście mojej bylej kobiety wywrócilo mój świat do góry nogami ale... w inny niż możnaby się spodziewać sposób. Tym razem nie bylo nie bylo chęci uszkodzenia wszystkiego dookola, wyladowania się na kimkolwiek. Podzialalo to na mnie bardzo mobilizująco.
No i na wlasne życzenie będę mial przechlapany wrzesień. Nie dość, że trzeba pozdawać egzaminy, to jeszcze trzeba to zrobić na tyle dobrze, żeby dziekan zgodzil sie na to, żebym robil dwa lata w rok. Poza tym zdecydowalem powtórnie spróbować szczęścia na egzaminie na trzeci certyfikat z angielskiego, rok temu na bardzo postawilem na moje szczęście...
Dzieki temu, z drugiej strony, niewiele będę mial czasu, żeby wyczyniać jakieś glupoty.
Chociaż wolalbym być znów w ogólniaku. Piwo bylo lepsze, więcej uchodzilo na sucho, kobiety byly piękniejsze, a ja jeszcze nie mialem oporów przed umawianiem się z poznanymi w autobusie czy knajpie dziewczynami.
Żartuję, nie zamienilbym dziś na wczoraj. To nigdy nie jest dobrym pomyslem. Zacisnę zęby, będę twardy,, będę nosil przy sobie karteczkę z imieniem i nazwiskiem na wypadek, gdybym z zabiegania zapomnial...
Szybko skończę te pieprzone studia, a potem gdzieś wyjadę. Za granicę, na pól roku, może rok. Gdzieś gdzie jest pięknie, gdzieś gzdie nabędę wspomnienia, które pozostaną ze mną do końca życia. Mój nauczyciel polskiego i wychowawca jednocześnie (z ogólniaka) po skończeniu studiów zaciągnąl się na statek i... niewiele jest miejsc, których nie odwiedzil. Ja też tak chcę.
Ale pofrunąlem. Od alkoholu, po marzenia...cudnie. Kocham życie.
Wczoraj przysięgalem, że prosto z pracy pójdę do domu, niestety stalo się inaczej. Imprezę zakończylem o godzinie 6.00 nad ranem, mialem wstać o 9.00. Nie wstalem, zawalilem kilka spraw, ale co mi tam...
Znowu sam w radiu.Jest cudownie, za oknami ciemno, tylko ja i muzyka... To jest to co kocham najbardziej, powód dla którego warto żyć, po każdej audycji czekać z niecierpliwością na następną, a potem na następną i następną... Mam czas na pisanie, bo "Shine on you crazy diamond trwa 17 i pół minuty. Piękny utwór, a jeszcze piękniejszy był gdy słyszałem go na żywo w Warszawie, na koncercie Rogera Watersa na początku czerwca. Były to wspaniałe trzy godziny pieknej muzyki, w czasie których przeżywałem katharsis. Zobaczyć, usłyszeć Mistrza na żywo... to było warte każdych pieniędzy.
Właściwie to mógłbym teraz być w innym miejscu. W Warszawie właśnie koncertuje Patti Smith. Niestety zabrakło pieniędzy, co za prozaiczny powód, aż wstyd go podawać. Może następnym razem, o ile takowy oczywiscie będzie.
Chętnie przyniósłbym sobie świeczki i kadzidełka, wtedy nastrój byłby idealny. Niestety, już raz kolega tak zrobił i włączyła się instalacja przeciwpożarowa ;-) musiałbym w jakiś sprytny sposób oszukać czujniki...
Wracam do reżyserki, do muzyki... jeszcze coś napiszę, mam kilka utworów trwających po parę minut.